Blasphemous – Historia bez tajemnic

I choć ograłem Bluźnierczego już kilka miesięcy temu, to od tamtego czasu nieustannie wracała do mnie myśl, by zrobić o tej grze odcinek. Niczym silne poczucie winy za które muszę odpokutować, a jedyną drogą ku temu by zrzucić to brzemię są słowa.

16 bitowa platformówka oparta na sprawdzonej, jeśli nie przetartej już recepturze metroidvanii na pierwszy rzut oka niewiele ma do zaoferowania. Lecz jeśli tylko przyłoży się ucho, poświęci się kilka chwil, szybko idzie zrozumieć, że ta gra daje graczowi coś, co Ja osobiście uważam za najcenniejszą walutę na rynku  gier. A jest nią piękna i poruszająca opowieść.

Dziś opowiem wam historię gry, która wielu z was mogła umknąć w nawałnicy potrójnych A, jest nią stworzona przez Game Kitchen perełka o nazwie Blasphemous…
Tak, jarałem się i czekałem na nią już od dawna co można było wywnioskować z mojej ekscytacji uwiecznionej w materiale alkopograduszek z Konsolite, którego z tego miejsca chcę pozdrowić z całą moją męską mocą. 

Mylnie nazywana jako dwuwymiarowy klon dark souls lub jako soulslike. Od razu wam powiem, że nie eeee… Daleko tu do jakichkolwiek zrzynek, nawet hełm bohatera kojarzący się z Mirror Knightem z DKSII to żaden argument, ponieważ twórcy gry inspirowali się Hiszpańskim Folklorem katolickim o czym podczas trwania tego materiału jeszcze się przekonacie.
Bez zbędnych słów zwłoki, zapraszam Was do posłuchania o grze, która poruszyła moje serce…


Oczywiście wtym miejscuu warto wspomieć, że materiał ten stanowi omówienie fabuły oraz symboliki zawartych w grze elementów co oznacza, że narażasz się na spoilery. Jeśli gra nie została przez Ciebie przebyta a masz to w planach, zaprzestań dalszego oglądania. Natomiast jeśli masz to gdzieś lub po prostu chcesz posłuchać jak o niej opowiadam, to ciśniemy z tematem…

Choć gra zawiera w sobie wiele wątków pobocznych dające nam pełny obraz na realia przedstawionego w niej świata, obecnie skupię się jednak na głównej osi fabularnej. Zaczynając od inicjatywy kickstartera, po komiks, na przedstawionych w grze wydarzeniach kończąc, ułożyłem wszystko w chronologiczną całość.

Świat i wszystko co w nim obecne okala tajemnicza, wszechobecna moc, zdolna odpowiedzieć na zawołanie duszy każdej istoty by fizycznie zmanifestwoać jej wolę.
Jest w stanie objawić się w wielu formach, czasem w postaci błogosławieństwa i łaski, czasem jako kara i zepsucie. Siła ta przepełniona jednakowym okrucieństwem i miłością została nazwana Cudem, którego natura nigdy nie została i zostanie obnażona ludzkiemu poznaniu.

Jednego dnia, nieznany młody mężczyzna wysoce oddany wyższej woli, umęczony w bólach winy jaką niosła jego dusza, spoczął na pniu drzewa i zaczął modlić się gorliwie  w prośbie o karę zdolną wyzwolić go od cierpień ducha. Modlił się z nadzieją bycia wysłuchanym, długo i cierpliwie aż jego słowa zostały wysłuchane. Z pnia, na którym się opierał wykiełkowały korzenie, które oplotły jego ramiona i nogi.
Z jego ust nie padło ani jedno słowo skargi czy zażalenia. W ciszy i ogromnym cierpieniu powoli umierał. Tuż przed tym jak duch opuścił jego ciało wyrzekł trzy słowa “Moja wielka Wina”. 

Po młodzieńcu ostało się drzewo z którego potrójnego pnia co rok spływa złocista, gorąca żywica. Miejsce to zostało nazwane splotem trzech słów i stanowi serce religii w krainie Cvstodia. Wielu było świadkiem tego wydarzenia, wielu modliło się w radości iż Cud miał miejsce i wyzwolił młodzieńca z winy. Dla nich, stał się symbolem prowadzącym do pojednania z Cudem i tak, jego wizerunek stał się przewodnikiem wielu kościołów, które szybko powstały na tych ziemiach.

Najważniejszym z nich, powstały w miejscu pierwszego cudu był kościół zwany Matką wszystkich Matek, świątynia, gdzie najwyższą pozycję obejmował Escrobar, człowiek cieszący się ogromnym uznaniem w oczach Cudu. Jego modlitwy szybko spełniały się w świecie a za sprawą jego próśb wiele błogosławieństw spłynęło na Cvstodię. Wokół Matki wszystkich matek, zebrał się wierny konglomerat biskupów wszystkich kościołów, gorliwie podążających za słowem Escribara. W tym czasie, powstaje Namaszczony Legion, waleczne Bractwo pobłogosławione przez jego świętobliwość by skutecznie bronić i walczyć z wszelkim grzechem i bluźnierstwom przeciw Matce kościołów.

Taki stan rzeczy utrzymywał się przez długi okres aż do dnia, kiedy Escribar spostrzegł, że jego prośby z coraz mniejszą częstotliwością są realizowane przez Cud.
Czas nieubłaganie mijał a ten zauważył, że jego ciało zaczęło się przemieniać.
Pełny obaw, odwrócił swój tron od zgromadzeń biskupów.
To wydarzenie otworzyło okres nazwany “Wiekiem Odwróconego Tronu”.

Escribar na tronie, odwrócony od biskupów.

W tym okresie, ilość błogosławieństw sprowadzonych za sprawa Escribara spadła do zera a jego istota zaczęła coraz bardziej odbiegać swoją formą od ludzkiej. Starcza skóra zaczęła robić się porowata i twarda niczym kora, jego krew, ciemna i lepka jak żywica. Z czasem nowe członki zaczęły emanować z jego ciała nieubłaganie przemieniając go w gigantyczne, suche drzewo, którego pień przedarł się przez dach katedry, górując nad wszystkim co istnieje w Cvstodii.

Wkrótce po tym, pień stanął w płomieniach. Nie wiadomo, czy za sprawą Cudu czy kogoś z katedry. Drzewo, mimo potężnych burz i opadów, nieprzerwanie płonęło przez dziewięćdziesiąt dni i nocy.

Płonące drzewo

Gdy drzewo zostało zniszczone, w jego miejscu spoczęła ogromna góra popiołu, wypełniająca katedralne prezbiterium. Na jej szczycie znajdował się tron Escrobara.
Niestrzeżony, pusty, sprawił, że wszyscy duchowni rzucili się ku niemu by przejąć miejsce jego świętobliwości, aby tak jak on, doświadczyć komunii z Cudem.

biskupi wspinający się na górę popiołu

Gdy pięli się ku tronowi, ich stopy coraz głębiej zapadały się w popiele,  w końcu pochł aniając ich wszystkich, co do jednego. Kolejni śpiesznie gromadzili i wspinali się by przejąć tron aż w końcu w katedrze nastała grobowa cisza.

Czas płynął a Cisza została rozerwana przez lament, płacz i ryki dobiegające z głębi góry popiołu. Z jej wnętrza na świat wypełzły twory, bestie i wykrzywione wizerunki wszystkich tych, którzy usiłowali wejść na jej szczyt. Pełne gniewu i potężnej wiary, jako dzieło Cudu, tułają się po krainie, siejąc chaos i destrukcję, niczym kara za zepsucie jakiego dopuszczono się pod przykrywką chęci pojednania z Cudem.
Jest to początek “Wieku Popiołu”.

Sam Escribar również został wskrzeszony za sprawą Cudu. Sprowadzony z powrotem by mógł oddać się swej pokucie, zamknięty w katedralnych ścianach nieustannie doświadcza trzech ran duszy, Winy, Skruchy i Żalu.
Cud aby utrzymać ten stan rzeczy, jako straż jego trzech ran, powołuje trójkę swych największych świętych, których ozłocone wizerunki uwiecznione zostały po drugiej stronie snu, tajemniczym wymiarze do którego nieliczni mają dostęp a wrota prowadzące do Matki wszystkich matek zostają zapieczętowane do dnia kiedy Cud wskaże swego wybrańca, zdolnego dokończyć jego dzieło.

Pogrążony w głębokiej pokucie Escribar doznaje snów, w których słyszy jak ktoś zbliża się do niego. Widzi bezimienny niemy wizerunek z którym nie może nawiązać żadnego kontaktu.
Rozpoznaje jednak wygląd Capiroty jaką ma na sobie cicha postać i przeczuwając, że jest to ten, który został wybrany przez Cud by go zgładzić, zleca Namaszczonemu Legionowi misję aby zgładzili wszystkich przedstawicieli Bractwa Cichego żalu

Misję tę ma poprowadzić Crisanta, oddana i wierna Matce  wszystkich matek wojowniczka.

Wiedziony przez przeklętą postać o imieniu Desampardos, członek Bractwa Cichego Żalu udaje się do oddalonej kaplicy w środku lasu gdzie znajduje się Klęczący kamień

Posąg stanowiący dzieło Cudu, powstał za sprawą silnej woli nieznanej młodej kobiety pragnącej ukorzyć się za ciężkie winy jakie ciążyły jej na sercu. I tak, modląc się o wyzwolenie, uderzała się podobizną ojca w pierś. Aż Cud objawił się a podobizna Ojca stała się ostrzem, które przebiło jej zażalone serce a jej ciało zamieniło w kamień. Od tamtego czasu, Cud nieustannie obsypuje ją purpurowymi płatkami kwiatów, które ścielą jej stopy.

Desampardos mówi by nieznany dobył miecza Mea Culpa, gdyż jego pokutą jest by dźwigać jego brzemię ze sobą.

Gdy Cichy powrócił do Bractwa stanął naprzeciw Crisanty Owiniętej Agonii, wojowniczki w złocistej zbroi, która podobnie jak Cichy, ma na sobie spiczasty hełm stanowiący symbol pokuty za winy, lecz jej pokuta obdziera ją ze zdolności widzenia.

Oboje pokutnych, stoczyło bój w imię ich przekonań i zadań jakie Cud im powierzył. Zupełnie różne,  przeciwstawne zadania. Jedno mające na celu sięgnąć Escrobara i zakończyć Wiek Popiołu, drugie pragnące go chronić. Cichy pokutnik przegrywa bój po czym Crisanta ciska nim w dół świątyni gdzie reszta pozbawionych już życia członków Bractwa dopełniła żywotu i swego cichego żalu.

Cristanta tuż przed odejściem mówi, że jeśli Cichy Pokutnik rzeczywiście został wybrany przez Cud, ten zostanie wskrzeszony i ponownie spotkają się na drodze swych procesji gdyż takie jest ich przeznaczenie.

Nieznane są motywy i ścieżki jakimi podąża Cud. Lecz tak jak rzekła, przeznaczenie jako przejaw Cudu, nie daje się uniknąć. I tak, spośród ciał Braci i Sióstr Cichego Żalu, Pokutnik, jako jedyny ocalały z rzezi, powstaje i stawia swe pierwsze kroki na drodze jaką Cud przed nim wybrukował. Po pokonaniu strażnika pozostawionego by dobijał tych co przetrwali atak kościoła, pokutnik nurza się w jego krwi, namaszcza się na znak akceptacji losu jaki przyszło mu realizować po czym opuszcza bractwo.

Główny bohater po nałożeniu capiroty wypełnionej krwią strażnika

 Tuż za jego murami spotyka Deograciasa, pokutnika żyjącego jedynie po to by spisywać dzieła Cudu. 

Deogracias

Deogracias oczekiwał pokutnika, wierząc iż jest jest on wprawdzie wybranym przez Cud. Idąc z tym przekonaniem, daruje mu Cierń który umieszczony w rękojeści, wraz z przyjętą winą, będzie się rozrastać, raniąc jego dzierżyciela. Taka jest bowiem jego pokuta, by odciążać i nieść ból. Zdradza mu również, że Kolebka Cierpienia której poszukuje znajduje się w Matce wszystkich matek.

Deogracias stanowi drogowskaz dla Cichego, zdradzając mu, że aby dostać się do wnętrza Matki, musi przejść trzy upokorzenia, za które poniesie trzy rany stanowiące klucz do wrót, znajdujących się na końcu mostu Trzech Kawalerii, łączącego Pustkowie pogrzebanych kościołów I Matkę wszystkich kościołów. Wrota z brązu, zamknięte za sprawą cudu, otworzą się tylko przed tym, który stanie na przeciw trzem świętym wizerunkom, strażnikom ran jego świętobliwości.

Za słowami skryby, Cichy w pokucie rusza do miejsc gdzie przychodzi mu stawać przeciw potwornościom zrodzonym z  góry popiołu, jego droga usłana jest rozliczeniem i wieloma śmierciami. Doświadcza upokorzeń i win dające mu możliwość audiencji ze świętymi. Ci, rozpoznając w nim opatrzność Cudu, oddają mu Cierpienia świętej duszy. 

Nim jednak otrzyma wszystkie trzy, na swej drodze spotyka Perpetvę, anielicę odzianą w złotą zbroję i czerwone wstęgi co jest cechami modły Namaszczonego Legionu. Ta próbuje go powstrzymać lecz daremnie. 

Perpetva

Podąża za nim również Legionista Esdras, który w monologach, rozmawiając ze swoją siostrą pawa silnym pragnieniem wypełnienia świętej woli Matki wszystkich matek, a jest nią powstrzymanie Cichego przed wejściem na jej łono.

Esdras

Po otrzymaniu wszystkich trzech ran świętej duszy, nadszedł moment by przebyć most trzech Kawalerii i wejść do Najświętszej z Katedr. Tam, tuż przed wrotami, losy Cichego oraz Esdrasa ostatecznie się splatają. Namaszczony z całą swą gorliwą wiarą i furią błogosławionego młota aspergillum (Kropidło z łaciny – Azi) usiłuje wzmożyć wolę kościoła i ugiąć kolana Cichego.
Za sprawą jego silnej woli, z odsieczą zjawia się Perpetva, jego zmarła siostra z którą Cichy już wcześniej skrzyżował miecz.
Obydwoje walczyli dumnie na poczet swoich idei lecz nie podołali jej wypełnić. Śmierć sprowadzona z rąk Cichego ostatecznie ich pojednała a droga do Matki, stanęła otworem.

W jej objęciach, Pokutnik realizuje wolę Cudu, kończąc żywot każdej istoty, która wypełzła z Góry popiołu. Zbierając ich cierpienie, brzemię miecza Mea Culpa rośnie w mocy, przecinając się ku górze katedry gdzie ostatecznej kary oczekuje Escribar.

By tam dotrzeć, Cichy wykonuje ostatnie zadanie jakie Cud mu powierza i kończąc istnienie przeklętych istot, zbiera maski aktywujące nieczynną dotychczas windę, prowadzącą do katedralnego prezbiterium, miejsca zgromadzeń gdzie odwrócony tron oraz Kolebka Cierpienia oczekują Cichego. Kolebka Cierpienia stanowi relikwię najwyższej czci w krainie Cvstodii. Deogracias opisuje ten przedmiot jako kielich wypełniony cieczą, która wypłynęła z czoła Poskręcanego w ostatniej chwili jego życia. Odnosi się to do postaci Ojca, mężczyzny mającego zaszczyt wejścia w komunię z Cudem jako pierwszy.
Kolebka Cierpienia ma stanowić klucz do połączenia z Ojcem oraz z Najcudowniejszym Bólem. Jest to cel Pokutnika w Ciszy.

Crisanta

Ostatnie kroki postawione w katedrze zostają spowolnione przez Cristanę owiniętej agonii.
Ich przeznaczenie doprowadziło do ponownego spotkania. Tak jak przepowiedziała, próbując pojąć splątane ścieżki działań Cudu. Ich miecze ponownie wydały ostry dźwięk, ich pokuty ponownie zwarły się w rozpaczliwej walce. Widać, Cud ma jeszcze plan takżę i dla niej, nim Mea Culpa zadała jej ostateczny Cios, ta zbiegła, pozostawiając swego Pana w otwarciu dla Pokutnika.

Prezbiterium wypełnione jest ciszą i popiołem, z niego wynurza się wynaturzone ciało Escrobara. Dochodzi do ostatniej próby obydwu umiłowanych przez Cud.
Walka przybiera na mocy ukazując prawdziwą naturę świętego, którego oblicze  zamknięte jest żelaznym sarkofagu, odzwierciedlającym stan w jakim znajduje się jego umęczona dusza.
Jego los, ostateczna wola Cudu, jego pokuta zostają ukończone. Ostrze wykute z winy kładąc kres jego cierpieniu, wysyła go na drugą stronę snu, gdzie dokona marszu w ostatniej procesji prowadzącej do pojednania z Cudem.

Wszelkie przeciwności ukorzyły się znikając na zawsze. Pełne pojęcie natury Cudu, spotkanie z Ojcem i poczucie ulgi za wewnętrzne winy stanowią kwestie kilku kroków.
Cichy podejmuje się wspinaczki na szczyt góry popiołu by sięgnąć tronu i Kolebki Cierpienia.

Na drodze swej pielgrzymi z czasem spostrzeże, że gdy zaciska swą kiść wokół rękojeści z podobizną ojca, ta coraz głębiej i dotkliwej go rani. Narastające ciernie będą znakiem, że Cud w prawdzie go wybrał i że jest godzien dostąpić komunii z nim.

Cierń nie rósł. Nie ranił Pokutnika. Ten był zbyt skoncentrowany na dążeniu ku katedrze by położyć kres Cierpieniom jego świętobliwości. Jego serce, jak każde inne, pragnie pojednania z Cudem i być może faktycznie go doświadcza, będąc skonsumowanym przez popiół zjada wszelki grzech i grzeszne serca.
W oczach cudu był tylko milczącym, bezimiennym wizerunkiem, który teraz może wreszcie spocząć, gdyż i jego pokuta właśnie dobiegła końca.

W chwili gdy serce obciążone winą doznaje łaski, te doznaje ulgi.

Wszystkie te potężne, silnie odczuwalne przez serce emocje uchodzą, lecz gdzie to wszystko się udaje? 

NIezliczone ilości umęczonych dusz Cvstodii ukorzyło się przed wizerunkiem Spowiedników.
Spowiednicy dzierżą różańce, które niegdyś zdobione Były Nieskazitelnymi Koralikami. Te z czasem, poprzez odciażanie winnych serc, przesiąkły emocjami spowiadanych, brudząc się i pękając. W tym świecie emocje potrafią silnie manifestować, napędzając działanie Cudu i tak, winy wszystkich zostały uwiecznione w kamieniu, czekając aż ktoś je zabierze by zanieść je na drugą stronę.

Pokutnik odnajduje Nieskazitelny koralik, który na pierwszy rzut oka pozbawiony jest jakichkolwiek właściwości, nie ma powodu by wkomponować go w swój różaniec. Jednak, po czasie jest w stanie dojrzeć, [32:35 MG] że ponowna śmierć nie budzi w nim poczucia winy co w grze ujawnione jest jest jako brak kary za śmierć rzutującą na maksymalną ilość punktów ferworu i kary na pozyskiwane łzy za zabijanie wrogów.

Po kilku darowiznach, Koralik ulega zakażeniu winą tego, kto go dzierżył. Jest to pierwszy ruch w kierunku prawdziwej pokuty jaką Cichy był powołany by wypełnić.
Uwolnienie Cvstodii z winy i grzechów. Z każdym zniszczonym wizerunkiem spowiednika, suma wszystkich emocji w nim zawarta zostaje zaabsorbowana przez Mea Culpa a cierń otrzymany od Deograciasa zaczyna rosnąć i czynić swą powinność.
Oplata i rani dłonie Pokutnika lecz ten nie traci uścisku miecza, zamiast odrzucić tę brzemię, z pokorą idzie przed siebie, realizując wolę Cudu. Ten akt poświęcenia, męczeństwa wobec nieznanych, cierpiących dusz stanowi akt czystości i wielkiej skruchy, które stanowią przepustkę pozwalającą na zdobycie góry popiołu. I tam, na jego szczycie dokonuje się pragnienie Pokutnika, który nie chciał wejść tam wyłącznie dla samego siebie, lecz dla wszystkich ulgę spełnieniu.
Zasiada na odwróconym tronie i przeszywa się Moją Winą.

Ciernie wrastając w jego ciało skręcają je w bólu, lecz nawet jedno słowo, żaden odgłos nie wydostaje się spod Capiroty, dopełniając jego przysięgę zachowania milczenia w pokucie, jednocześnie dając mu możliwość doznania najświętszego bólu. Zupełnie jak ten, który jako pierwszy został błogosławiony przez Cud.

Poświęcenie którego się dopuścił zakończyło wiek popiołu a Cvstodia została wyzwolona z toczącego jej poczucia winy. Przez wieki, nieznany męczennik będzie symbolem przebaczenia i łaski Cudu, który nigdy nie był i nie zostanie objęty ludzkim poznaniem.

Aż do czasu, gdy ktoś ponownie zbluźni.

Powiem wam, że fabuła tej gry wcisnęła mnie w fotel. Jest to żywy dowód na to, że niepozorna gra potrafi stanowić idealne medium do przekazywania historii, w której gracz obejmuje rolę nie tylko obserwatora lecz także i bohatera.

Blasphemous na zawsze pozostanie ze mną jako inspiracja do tworzenia osobistych projektów za co jestem wdzięczny devom za energię i wyjebanie pieczołowitą pracę, jaką włożyli w tę grę. Wam też dziękuję bo mogliście być wszędzie a zostaliście tu ze mną, doceniam to. Mam nadzieję, że przydarzy się wam coś dobrego a wasze serca pozostaną lekkie i wolne od złych emocji.

Trzymajcie się i do następnego razu.

Możesz również polubić…

Leave a Reply