Z góry muszę przeprosić, że komentuję inne media, ale nie mogłem przejść koło tego obojętnie. Serwis Polygamia stworzył artykuł o GamerGate… bez znajomości samej afery. Polecam przedtem lekturę mojego artykułu, który mówi o faktach, a nie domysłach i plotkach. Do rzeczy…
Tekst zatytułowany jest “Feminizm, mizoginia, groźby i gry wideo. O co chodzi w Gamergate?”. Gdybym był leniem powiedziałbym, że sam tytuł świadczy o tym, że NIC nie zrozumieli z przekazu #GamerGate. Ale nic, lecimy dalej. Pierwszy akapit:
15 października blogerka, krytyk kulturalny i feministka Anita Sarkeesian miała wystąpić z wykładem na uniwersytecie w Utah. Dzień wcześniej ktoś podający się za studenta wysłał maila z ostrzeżeniem: jest uzbrojony i jeśli wystąpienie Sarkeesian dojdzie do skutku, wywoła strzelaninę na terenie placówki.
Wyjaśnijmy kilka rzeczy. To prawda, że ktoś wysłał maila na uczelnię aby ta odwołała wystąpienie Anity, grożąc strzelaniną. Ta jednak, słusznie zresztą, chciała mimo to wystąpić. Poprosiła jedynie o przeszukanie przy wejściu. W stanie Utah jest to jednak niemożliwe. Jeśli ktoś ma prawo do noszenia ukrytej broni (concealed carry permit) nie można go jej pozbawić. To przez to Anita odwołała występ – opieszałość uczelni. Wejście do szkoły z bronią nigdy nie powinno być legalne, i tutaj pełne poparcie dla Anity. O ile jestem daleki od jej poglądów, o tyle wolność słowa i bezpieczeństwo tej wolności jest dla mnie ważne. Niesłusznym jest jednak łączenie takich sytuacji z GamerGate, ale do tego wrócimy. W sumie to był pierwszy akapit, a nie mówi nic związanego z samą aferą. Zapowiada się źle? Dalej jest tylko gorzej.